Opinia na temat książki Farba znaczy krew

@ryszpak @ryszpak · 2019-12-01 05:50:03
Przeczytane Leśnictwo i łowiectwo A.D. 2018 Jestem na dnie. A tutaj jeszcze ktoś rzuca mi łopatę...
Miałem nie opisać opinii do tej książki, ale bardzo mi przykro – sumienie mi nie pozwala… Uprzedzam, subiektywizm będzie się lał oknami i drzwiami.
Cóż, od zawsze wiadomo, że neofici są najgorsi… I Autor się w to wpisuje idealnie.
Rzucam myślistwo, przechodzę na wegetarianizm. Piję zieloną herbatkę. Sztampa? Sztampa, ale ludziom się widać podoba.
Autor rzuca łowiectwo po dwudziestu latach polowań. I super. Chwała mu za to. Tyle pisze o etyce łowieckiej, powołuje się na różne zapisy, ale jego wspomnienia to niestety wielki jej brak. Nie tylko tej łowieckiej. Kto normalny łapie przez dwa dni osiemnaście szczupaków i wszystkie zabiera do domu?
Że myśliwi są różni to wiem nie od dziś. Że PZŁ to bagno w bagnie to też wiem. Każdy monopol jest słaby, a gdy takim monopolem rządzą jeszcze ludzie żądni władzy – robi się to, co się robi. To, że niektórzy nie powinni zostawać myśliwymi – to jedyny punkt, w którym zgadzam się z Autorem. Ale taki jest PZŁ. Zdawałem egzamin w jednej części Polski, gdzie odsiew kandydatów był ogromny, naprawdę człowiek bez podstaw zoologii czy bhp nie miał szans zostać myśliwym. O uprawnienia na wyższy poziom wtajemniczenia starałem się już w drugim końcu kraju. Tu podejście było całkowicie inne. Zdawał każdy. Liczyły się wyniki… Jak już pisałem taki jest PZŁ. Ale to nie miejsce na szersze opisy. W końcu oceniam książkę a nie PZŁ, któremu dowalać ostatnio jest „trendi”.
U Autora wychodzą właśnie elementarne braki w wykształceniu przyrodniczo-łowieckim. Drogi Autorze, słowo „poroże” powstało dla odróżnienia tworu kostnego od wytworu skóry jakim są „rogi”. Może używasz tego złośliwie, nie wiem, ale dla mnie to są braki i tyle. Zaszpanujesz? Może, ale niewiedzą.
Pierwsza część książki to męki Autora podczas jego kariery myśliwskiej. Biedak… męczył się tak dwadzieścia lat zamiast to rzucić. Grafomania przebija z każdej strony. Brązowe śliczne oczy sarenek… no proszę…
Druga część – wywiady. Miodzio. Sama rozkosz dla duszy. Kogo tu nie ma… Psycholog, weterynarz, guru zen, dwie biedne kobiety – żony myśliwych, które nie akceptują hobby mężów. Dlaczego Autor nie znalazł żon, które popierają to hobby – wiadomo. A już dwugłos – Autor - byk jelenia na rykowisku… Hahahaha. Autora odsyłam do książek Tytusa Karpowicza. Tak się powinno pisać o przyrodzie.
Co tu pisać. Człowiek trochę zorientowany, z wiedzą o środowisku, który odsieje bzdury i stereotypy od reszty prawdopodobnie wywali książkę po kilkunastu stronach. Kto chce niech czyta. Autor wyniuchał koniunkturę i w zeszłym roku na fali bluzgów na leśników i myśliwych wydał wznowienie „Farby…”. Nie czytałem poprzedniej wersji, stwierdziłem, że nie będę nabijał kabzy Autorowi. Ten egzemplarz pożyczył mi Kolega, za co mu niniejszym dziękuję. Książkę puszczam dalej, poza środowisko leśników, myśliwych i jedzących mięso.

Ja zdecydowanie odradzam. Nawet śmiać się nie chce.
Ocena:
Data przeczytania: 2018-06-03
Polub, jeżeli spodobała Ci się ta opinia!
Farba znaczy krew
2 wydania
Farba znaczy krew
Zenon Kruczyński
7.3/10
Seria: Poza serią

Myśliwi to pasjonaci i miłośnicy przyrody. Lasy, łąki i bagna znają jak własną kieszeń. O zwyczajach zwierząt wiedzą wszystko. Potrafią opowiadać o nich godzinami, nie kryjąc zachwytu dla piękna natur...

Komentarze

Pozostałe opinie

Zgadzam się z każdym słowem przedmówców. Wstrząsająca. Potrzebna. Ważna. Obowiązkowa. Wyklęta przez lobby myśliwych. Godna polecenia. Wyjątkowa.

Farba - krew Postrzałek - zranione zwierzę, które trzeba dobić Strzał na komorę - w serce To przykłady wielu eufemizmów, dzięki którym myśliwi kamuflują niewygodną prawdę - to, że zabijają zwierzęta w...

@zooba@zooba
© 2007 - 2024 nakanapie.pl