Historia wejścia na Store Trolltind, najpotężniejszą górę regionu Romsdal w Norwegii, drogą zwaną „Fiva” (słowo wymawiane jak angielskie fever – gorączka) opisana z perspektywy dwóch braci bliźniaków, uczestników wyprawy. Pokonanie tej 1200 - metrowej, gładkiej i pionowej ściany miało im zająć tylko jedno popołudnie, bo przecież powiedziano im, że to niezbyt trudna droga... Niestety, nie wszystko poszło po ich myśli a wspinaczka, która miała być przygodą zmienia się w wyprawę, która mogła kosztować ich życie zwłaszcza, że najkrótsza droga powrotu wiedzie przez szczyt.....
Do sięgnięcia po tę książkę zachęcił mnie blurb na jednej ze skrzydełek obwoluty, na którym ktoś napisał : "jeśli w świecie wydawniczym panuje jakakolwiek sprawiedliwość, to będzie bestseller. Dotknięcie pustki? Zapomnijcie! " Miałam nadzieję, że przeczytam coś podobnego do "Dotknięcia pustki" do której mam dość spory sentyment. Nie powiem, książka mi się podobała ale porównanie tego czegoś do historii Simpsona a wręcz sugerowanie, że "Fiva" ją pod tym względem przebija jest jakimś rażącym nietaktem i tak marnym porównaniem, że aż mi się nie chce tego komentować. Każdy, kto czytał te dwa tytuły, doskonale zdaje sobie sprawę, że wypadek Joe Simpsona nie ma w sobie równych i stawianie go na równi z sytuacją, która miała miejsce na Fivie jest jakimś totalnym nieporozumieniem i skrajną głupotą.
Nie wiem, kto jest autorem tego blurba ale polecam jeszcze raz wrócić do książki "Dotknięcie pustki", DOKŁADNIE ją przeczytać i dopiero potem zabierać głos. Na tą chwilę właściciel blurba nie ma pojęcia o czym pisze...