Bezpośrednia odległość pomiędzy Warszawą a Seulem wynosi 7 751 km. Tysiące kilometrów, inny kontynent, pozornie zupełnie odmienna kultura a jednak czytając najnowszą powieść Frances Cha miałam wrażenie, że niemal wszystko co dotyczy kondycji żyjących tam kobiet brzmi bardzo znajomo.
"Gdybym miała twoją twarz" opisuje historie pięciu dziewczyn - Ara, Gyuri, Miho, Wonna i Sujin to bohaterki, które przy bliższym poznaniu okażą się bardziej do siebie podobne niż mogłoby się na pierwszy rzut oka wydawać.
Chyba nikt z nas nie ma wątpliwości, że ładna buzia ułatwia życie, co by nie mówić symetryczne, regularne rysy mogą być przepustką do lepszego świata. Uroda jest atutem, gorzej - gdy tak jak w Korei staje się wymogiem, niemożliwie, nienaturalnie wyśrubowaną wyższą koniecznością.
Dla Guryi i Sujin jest on warunkiem przetrwania, okupionym dziesiątkami operacji i ogromnym cierpieniem, przyniesie efekty oraz ogromne straty finansowe, co sprawia, że zamiast "wyzwolenia" dziewczyny wpadają w błędne koło nieustannego zadłużania się.
Miho ma nieco więcej szczęścia, ona nawet "naturalna" jest wystarczająco ładna, do tego jeszcze zdolna, to jednak za mało jeśli jest się dzieckiem sierocińca, bez koneksji i dobrze usytuowanej rodziny.
Wonna nie wie czy możliwe jest w ogóle pogodzenie macierzyństwa z pracą zawodową, jej zimna zwierzchniczka od razu rozwiewa wszelkie wątpliwości a Wonna musi przecież utrzymać siebie i potencjalne dziecko. Rozterki i problemy znane większości kobiet na naszej planecie- społeczeństwo zamęcza pytaniami o potomstwo, gorzej z jakimiś propozycjami realnej pomocy dla młodych matek.
W pewien sposób najsmutniejsza była dla mnie historia Ary- dziewczyna jest niemową i w związku z tym społeczeństwo segreguje ją jak osobę o niższym statusie, najboleśniej odczuwamy to gdy wraca ona na moment do rodzinnego domu - nikogo nie obchodzi tam tak naprawdę jej zawodowy sukces - liczy się tylko fakt, że dziewczyna nie ma męża a w wiosce właśnie "zwolniło się miejsce" u boku podstarzałego sąsiada.
"Najbardziej zasmuca mnie to, że zdaniem mamy życiu u boku pana Muna to najlepsze, co może mnie spotkać w życiu" powie Ara.
Świat bohaterek Cha to miejsce, gdzie kobiety każdego dnia muszą udawadniać swoją wartość, dopasowywać się na nowo, układać z wygórowanymi coraz bardziej wymogami. Bycie kobietą jest tu ciągłą walką, przed brutalnością z zewnątrz ratuje je tylko wzajemna solidarność i wsparcie.
"Gdybym miała twoją twarz" to lektura momentami mocno przygnębiająca ale istotna i tak prawdziwa, tak wiele odnajduje w niej mianowników wspólnych sytuacji większości kobiet na każdej szerokości geograficznej. Przerażające jaka liczba wymogów i oczekiwań świata łączy nas wszystkie, wciąż musimy dowodzić swojej wartości, poprawiać siebie tylko po to by polepszyć samopoczucie innych. Czytajcie!