Nguyễn Phan Quế Mai w powieści historycznej “Góry śpiewają” odsłania przed nami część historii do tej pory przemilczanej - ukazuje konflikt z czasów II wojny światowej i drugiej połowy XX wieku oczami zwyczajnej wietnamskiej rodziny. Co znaczące, swoją powieść napisała w języku angielskim, nie swoim rodzimym, by trafić nią do szerszej publiczności, w tym do czytelników znających tylko tę amerykańską wersję wojny w Wietnamie. I dobrze, bo dzięki niej przypomina, że w każdym jednym konflikcie największe ofiary ponoszą zwyczajni ludzie - czasami napędzani mrzonkami władzy, czasami zwyczajnie do tego zmuszani - i dzieje się to po obydwu stronach barykady. Jest to więc historia bardzo uniwersalna ukazująca jednostkę rzuconą w wir historii toczącej się niezależnie od niej. Jest to także obraz niezłomności kobiet, które w sytuacjach kryzysowych wychodzą z cienia, dźwigają na barkach trud utrzymania rodziny w całości, stają przed wyborami niemożliwymi. No i jest oczywiście aspekt wietnamski - autorka w sposób bardzo naturalny wprowadza nas w świat ich kultury, ich codzienności, tego jak żyją, jak się do siebie zwracają. Poza tym jest i historia kraju, nie tylko dwa duże konflikty zbrojne, ale i coś, o czym jeszcze nie pisano - Wielki Głód oraz reforma rolna, które może nie zajmują dużo miejsca w powieści, ale jednak mają dla niej kluczowe znaczenie. Wszystko to podane jest oczami dwóch kobiet, wnuczki i babci, które naprzemiennie opowiadają swoje historie. Proza mocna, napisana ładnym, delikatnie lirycznym językiem, dzięki czemu czyta się ją bardzo płynnie, naturalnie, a co za tym idzie - można skupić się na refleksjach, które sobą niesie.