Na kartach swojej nowej powieści włoska pisarka Lucia Tancredi, autorka biografii św. Moniki, matki św. Augustyna pod tytułem „Ja, Monika”, opowiada niezwykłe dzieje Hildegardy, której intrygująca postać i odkrycia przyrodolecznicze przeżywają w naszych czasach prawdziwy renesans. Hildegarda uzdrawiała i leczyła, przez co uważano ją, wielką opatkę z Rupertsbergu i Bingen, stroniącą od włosiennic, nawet za czarownicę. Uchodziła za powiernicę cesarza i przewodniczkę tłumów. Bliskie sobie mniszki uczyła, że otacza nas witalność. Dlatego, tłumaczyła, świat nie siwieje. Jej ciało, w wieku osiemdziesięciu dwóch lat, było jej wciąż posłuszne, a ona otaczała je wszelką troską, ponieważ – jak mówiła – było cenną tuniką, którą pewnego dnia będzie musiała zwrócić Stwórcy tak doskonałą, jak w dniu, gdy przyszła na świat. Bez skazy i bez rozdarcia. Taka była Hildegarda. Oto opowieść o jej życiu pełnym tajemnicy i mądrości.