Fragment: PANI W ŻAŁOBIE ZAPRASZA HULTAJA DO SIEBIE
— Zaczekaj, chłopcze, zaczekaj... Nic ci złego nie zrobię. Pogadamy chwilkę i pójdziesz sobie dalej. Dam ci nawet cukierka... O, popatrz, popatrz... długi, ładny, słodki cukierek...
Tak zapraszała pani w żałobie małego wisusa, który wychyliwszy głowę zza węgła osmolonego domu, wykrzywiał się złośliwie i grał palcami przyłożonymi do nosa. Pani jednak nie zważała na tę żakowską muzykę i zbliżała się powolutku, ostrożnie do zaułka, w którym ukrył się chłopak.
— Zaczekaj, chłopcze, zaczekaj... Nic ci złego nie zrobię. Pogadamy chwilkę i pójdziesz sobie dalej. Dam ci nawet cukierka... O, popatrz, popatrz... długi, ładny, słodki cukierek...
Tak zapraszała pani w żałobie małego wisusa, który wychyliwszy głowę zza węgła osmolonego domu, wykrzywiał się złośliwie i grał palcami przyłożonymi do nosa. Pani jednak nie zważała na tę żakowską muzykę i zbliżała się powolutku, ostrożnie do zaułka, w którym ukrył się chłopak.