Tytuł thrillera intrygował mnie od początku, ale jeszcze bardziej krwisty odcisk palca na okładce. Dziewczyna i las nie wróżyły nic dobrego. I tak było. Pogrążyłam się w lekturze. Wielowątkowa akcja od początku mnie wciągnęła, zaskakując mnie intrygą, zwrotami akcji, czasami sprzecznymi teoriami. Najpierw mroczna atmosfera na posterunku, a zaraz potem makabryczne znalezisko. Atmosfera grozy stopniowo narasta, gdy zaginęła kolejna młoda kobieta, a prokurator uwzięła się na podejrzanego adwokata Aleksandra Majora.
Wraca sprawa Kata, który ćwierć wieku wcześniej dokonywał potwornych zbrodni i nie został złapany. Dzięki retrospekcji z lat 1997-98 mogłam poznać kilka szczegółów tamtego śledztwa i „sielankę” rodzinną inspektora. Głos zabiera także seryjny morderca. Ale nie tylko. Autorka zaserwowała zwrot akcji, którego kompletnie się nie spodziewałam. Równocześnie, na bocznym torze jest kontynuowana sprawa podejrzeń inspektora wobec Kai i lekarza sądowego Marcina..
Autorka skupiając się na działaniach seryjnego zabójcy, zwraca uwagę na kilka różnych tematów, problemów. Wytyka osobiste i zawodowe utarczki, animozje między prawnikami rywalizującymi w sądzie. Prokurator Szpak zaślepiona chęcią odwetu nie skupia się na poszukiwaniu sprawcy, tylko na złamaniu adwokata. Przesłuchania to sceny „manipulacji” słowami i dowodami oraz zmieniającej się kondycji psychicznej podejrzanego. Wiarygodne opisy oddają prawdziwe emocje bohaterów. Autorka zgłębia ich umysły. Jednak najciekawsze są motywy ich postępowania. Co się kluje w ludzkim umyśle, tego nie wie naprawdę nikt.
Autorka kilkukrotnie podkreśla znaczenie faktów i dowodów w śledztwie oraz poszlak dopasowania podejrzanego do zbrodni i profilu sprawcy, naciąganiu okoliczności zarówno w pracy prokuratury, jak i policji; osądzanie ludzi przez pryzmat ich prywatnego życia. Różne opinie śledczych zachęcają czytelnika do podjęcia własnego dochodzenia.
Do głosu dochodzi instynkt. Instynkt łowcy, drapieżcy. Instynkt przetrwania. Instynkt samozachowawczy. Instynkt macierzyński. Instynktowne wyczuwanie przeciwnika. Do tego intuicja inspektora Merle i jego teorie, które często budzą sprzeciw nie tylko jego partnera.
Nadia Szagdaj nie boi się trudnych tematów. Wytyka błędy wychowawcze rodziców, ich pogoń za pracą i pieniędzmi, dbanie o własny nieskalany wizerunek, spychanie problemów na boczny tor zamiast ich rozwiązywanie. Pokazuje skomplikowane relacje międzyludzkie, manipulację, uzależnienie. Słowa Kai wyprane z emocji uderzają jak obuchem i miażdżą swoją szczerością i dosłownością, wprawiając rozmówców w zakłopotanie. Ponownie w tle słychać słowa: „Co ludzie powiedzą?”.
„Instynkt” to dobra kontynuacja „Likwidacji”, w której wytykane są ludzkie wady i słabostki, bolączki systemu prawnego i policyjnego związane z czynnikiem ludzkim oraz konsekwencje podejmowanych decyzji. To wycieczka czytelnika po umysłach bohaterów, relacjach międzyludzkich oraz po lesie.