Jest rok 1990, PRL zaczyna być historią. Kapitan "Goethe" właśnie pali kompromitujące akta, wspominając lata spędzone w IV Departamencie MSW, inwigilującym Kościół. Nie było dla niego rzeczy niemożliwych ani żadnej świętości: na drzwiach napisał kredą "K+G+B", jak na Trzech Króli. Któregoś dnia założył się z kolegą o pół litra, że wydobędzie od pewnego księdza cyrograf o współpracy podpisany krwią - jak w "Fauście". I trafia kosa na kamień, bo ksiądz jest bystry i świetnie wykształcony, ale i "Goethe" to nie jakiś prymityw. Przeciwnie, wielki znawca światowej kultury, sztuki i filozofii, którymi próbuje tłumaczyć świat po swojemu. Pojedynek o "duszę" jest bardzo zażarty... Sarkazm, ironia, cięty humor i zapierająca dech erudycja w niezwykłej powieści o sposobach werbowania współpracowników, fabrykowaniu potrzebnych dokumentów i preparowaniu teczek, które wcale nie odeszły w przeszłość razem z komunizmem.