Ocena 5/10, bo uśredniam. Pierwsza historia to rutynowa fabułka o prawniczce-pracoholiczce odkrywającej prawdziwe życie i miłość dzięki zawodowej porażce i przypadkowemu zatrudnieniu się jako gosposia. Jedyna zaletą tej sztampowej historii jest opis chwili, kiedy paniusia, która sama nie potrafi przyszyć sobie guzika, musi ogarnąć wielki, nowobogacki dom i ugotować rewelacyjny posiłek.
Bestsellerowy kiedyś "Dobry rok" jest w tym samym duchu, może trochę lepszy, bo ogrywa amerykańsko-francuskie stereotypy. W każdym razie o Francji i o winie można sobie miło poczytać.
Natomiast "
Kobieca agencja detektywistyczna" spodobała mi się bardzo. Pierwsza kobieta-detektyw w Botswanie i różne typowe ludzkie przypadki. Trochę zabawnie, ale i trochę poważnie, w egzotycznej, a przecież bliskiej - bo właśnie po ludzku zrozumiałej - scenerii.