"Podziwiam odwagę pisarki, która - naruszając mieszczańską obyczajowość - dzieli się bólem swojego istnienia. Wyrzuca myśli, jakie muszą szokować czytelnika nawykłego do obcowania z prozą fabularną i estetyzującą. Utwór B. Rosiek trudno nazwać powieścią. Jest to wiwisekcja świadomości człowieka "chorego" na brak miłości. Zapis nienawiści do świata zewnętrznego, a także do siebie samej. Kokaina - paradoksalnie, jest tutaj lekarstwem, które również unicestwia autorkę."