Z radością przyjęłam informację, że ukazała się książka Remigiusza Nestora Kalwarskiego, ponieważ cenię sobie wcześniejsze jego pozycje i tego autora.
Niestety, z powodu różnych sytuacji życiowych, nie od razu zaczęłam ją czytać, chociaż nie mogłam się doczekać wydania. W moim życiu pojawiły się zawirowania, przez które utraciłam motywację do walki z trudnymi sytuacjami. Dotychczas zawsze przy słabszej formie psychicznej starałam się podjąć walkę z przeciwnościami, tym razem pociągała mnie myśl o poddaniu się. Co jakiś czas patrzyłam na leżący na nocym stoliku "Kreator spokoju" i w końcu przyszedł czas by po niego sięgnąć. Z początku, by zagłuszyć myśli, skupić się na innych tematach, przekierować uwagę. Tego mi było trzeba. W książce dostałam propozycje pięćdziesięciu metod radzenia sobie z emocjami, zarządzania nimi. Do tego wszystko opisane w sposób prosty, zrozumiały, ALE nie przemądrzały 😉. Książka nie jest gruba – co jest jej zaletą, bo chociaż nigdy objętość nie jest dla mnie ważna, o tyle przy takim poradniku ma jednak znaczenie, gdyż chce się jak najszybciej dojść do ćwiczeń, metod, by się czegoś nauczyć.
Chociaż przez ostatnie lata podjęłam wiele prób pracy nad sobą, to okazało się, że chwila nieuwagi i już moje emocje uległy rozchwianiu. Teraz przy wsparciu narratora tego inspirującego poradnika, który mnie prowadzi, porządkuję swoje emocje i buduję zdrowe nawyki zarządzania nimi.
Moje zaufanie do tego dzieła wzmaga postać Remigiusza Nestora Kalwarskiego, ponieważ swoim spokojem wewnętrznym i optymizmem w życiu prywatnym udowadnia, że wie o czym pisze i dobrze, że dzieli się tym z innymi!