W pierwszej książce serii 'Zasady dynamiki' Mendoza znajduje miejsce na bolączki Katalończyków po wojnie domowej, na oszołomienie marksizmem, na przeciwstawienie sobie katolickiej, pełnej norm i zakazów Hiszpanii i rozbuchanego, pełnego życia i rozpusty Nowego Jorku. Jest miejsce na pochwałę tolerancji, świat gejowskiej przyjaźni, zakochania w kobietach albo zbyt skomplikowanych albo zbyt uległych, na pracę nudną i pełną rutyny i na tę inną, bardziej zgodna z intuicją. I choć tematy bywają niezwykle trudne, wymagające, czasem oburzające, Mendoza podaje je ze smakiem kawy i ciasteczka. Nie ucieka przed autoironią, często kpi, żartuje z największych świętości. A wszystko to bez grama wulgarnej agresji, bez obraźliwych treści i zbędnej krytyki. Wszystko przez woal oczu lekkoducha jakim niewątpliwie, pomimo gwałtownych przeżyć, emocji, wahań i moralnych wątpliwości, przez cały czas pozostaje Rufo Batalla.
Cała opowieść, wiodąca nas przez lata i kontynenty, schwytana jest w klamrę spotkań z niezwykłą osobą. Samozwańczy, a może jak najbardziej prawowity król na uchodźstwie i jego urocza żona, przypadkowo zupełnie także kochanka Rufa, będą się pojawiali sporadycznie ale to od nich zacznie się podróż i na nich tymczasowo zakończy. Będzie nam dana opowieść o nadbałtyckim księstwie Livonii, tyleż fantastyczna co bardzo prawdopodobna, zważywszy na historię krajów z nami sąsiadujących. Będziemy z uśmiechem pobłażliwości wsłuchiwali się w teorie i arystokratyczne wspominki króla. Będziemy mu współczuli i kibicowali jego ucieczkom. Nie sposób jednak nie być mu wdzięcznym za spowodowanie zmian w życiu bohatera. Zmian, które przeniosą nas w niezwykłe miejsca, niezwykłe okoliczności, pełne napięcia czasy.
Bardzo lubię czytać Mendozę, a znakomite tłumaczenie Tomasza Pindela oddaje niezwykły urok jego najnowszej opowieści. Płynie się nią wraz z sympatycznym bohaterem, nie pozbawionym wrażliwości ale i typowej dla jego wieku bezczelności.
Polecam ku nauce i uciesze.
Pani_Ka Czyta