„Łagodny księżyc nad Usambara” autorstwa Anne Jacobs po raz trzeci przenosi nas w malowniczą scenerię Afryki. To tutaj dają o sobie znać przewrotny los, problemy, niepewność, trudne relacje, a także nowe początki. Autorka kolejny raz udowodniła, że nie boi się poruszać trudnych tematów i radzi sobie z nimi świetnie.
Fabularnie książka jest dość ciekawa, jednak w moim odczuciu odstaje na tle poprzednich części. Dzieje się tutaj znacznie mniej, akcja rozkręca się dość powoli, a autorka trzyma się na dystans z ładunkiem emocjonalnym, który w poprzednich tomach można było mocniej odczuć. Chociaż trzeba przyznać, że tam, gdzie naprawdę trzeba, emocje się pojawiają i miażdżą czytelnika, a zaskakujące zwroty akcji pobudzają ciekawość z lektury i sprawiają, że wcale nie chce się jej odkładać na bok. Tym bardziej że całość napisana jest dość lekkim i przyjemnym dla oka stylem, dzięki czemu przez całość dosłownie się płynie.
Bohaterowie po raz kolejny zostali starannie wykreowani. Każda z postaci jest inna, a relacje pomiędzy nimi intrygują. Jednak z przykrością muszę przyznać, że tym razem nikogo nie polubiłam, a wręcz czułam niechęć do głównej bohaterki, co wcześniej nie miało miejsca. Nie wiem, czy to jej kreacja, czy może czytałam książkę w nieodpowiednim momencie i przez to odebrałam jej postać w taki, a nie inny sposób.
Samo zakończenie pozostawia lekki niedosyt, ale muszę przyznać, że z drugiej st...