Monika Maron w rodzinnych szpargałach odnalazła listy, które dziadek w 1942 roku pisał do jej babki i matki z getta bełchatowskiego. Garść ocenzurowanych listów i pocztówek to z jednej strony strzępy rozrachunku Pawła z własnym życiem, a z drugiej pretekst dla wnuczki, Moniki Maron, do rozliczenia się nie tylko z rodzinną historią, ale i z własną biografią dysydentki, która w 1988 roku wyemigrowała na Zachód i wymazała z pamięci epizod swojego "bananowego" dzieciństwa i krótkiej współpracy ze Stasi. Książka niemieckiej pisarki jest czymś więcej niż opowieścią o żydowsko-polsko-niemieckiej rodzinie. Autorka odtwarza mechanizm budowania legend rodzinnych, za pomocą listów stara się nie tylko ożywić pamięć matki i swoją, lecz także zrewidować utkaną z legend, przemilczeń czy nawet rodzinnych kłamstw duchową rzeczywistość sprzed kilkudziesięciu lat.