Fragment: Lola, a właściwie Karolina Laura Bellairs, prze rzu cała pocztę pośpiesznemi ruchami drżących palców. Były tam listy dla jej ojca z Cape Town i z Australii, listy handlowe, przeważnie oficjalne, były również listy z Londynu, gdyż widniała na nich angielska pieczęć, a wśród tych wszystkich listów leżał list od ciotki Kasi, zaadresowany do pani Bellairs. Lola zamyśliła się na chwilę, trzymając ten list w ręku i twarz jej dziwnie spochmurniala. Czyż miała go otworzyć? Ojciec przecież kategorycznie oświadczył, że nie wolno matce dawać nieprzejrzanych uprzednio listów , gdyż zawierać one mogły coś takiego, o czym nie powinna się była dowiedzieć a przecież lekarz z Cape Town twierdził, że każdy wstrząs mógł się skończyć dla pani Bellairs fatalnie.