Rynek książek dla dzieci wręcz „kipi” od jakiegoś czasu pozycjami, które mają uświadomić nasze pociechy o krzywdzie, którą możemy wyrządzić drugiej istocie. Dlatego z niezwykłym zainteresowaniem sięgnęłam po książeczkę „Mała książka o przemocy”. I faktycznie jest „mała”, może nie gabarytowo ale na 28 stronach umieszczono kilka informacji o tym jakie formy przybiera przemoc. Autorka, na zasadzie falsh'u słownego stosowanego pod ilustracjami pisze o jej różnych przejawach. I tak naprawdę wszystko byłoby ok, gdyż te informacje są w rzetelny sposób zebrane w jednym miejscu, gdyby nie zastosowane ilustracje. One ranią moje oczy, duszę i serce. I chociaż książeczka przeznaczona jest dla dzieci w wieku 6+ to w moim odczuciu należy dołożyć kolejne 10 lat aby maluchy nie nabawiły się TRAUMY do końca życia. Po pierwsze, rysunki nie są „piękne”, autorka osobiście ilustruje swoje książeczki a nie każdy ma talent artystyczny. Po drugie i najważniejsze one wręcz ociekają krwią!!! Dlatego skoro jest to pozycja, która ma odwlec dzieci od przemocy to w moim odczuciu po zerknięciu na ilustracje znajdujące się wewnątrz co poniektóre mogą wręcz chcieć jej używać, bo obrazki je do tego zachęcą albo wręcz przeciwnie, rodzice będą musieli się udać z maluchami do psychologa.
Dlatego jeśli chodzi o mnie to kategorycznie mówię „NIE” tej pozycji i daję 2* autorce za chęć zamieszczenia kliku ważnych treści w jednym miejscu.
Współpraca barterowa z Wydawnictwo Czarna Owca