"Drogi Henry! Proszę przyjechać, w Chacie Gočala z pewnością będzie się Panu podobać!" - pisze Ján Púček do Henry’ego Thoreau, zapraszając go w Małe Karpaty, pagórkowaty region na zachodzie Słowacji, do krainy swojego dzieciństwa.
Czytelnik wędruje wraz z nim starymi duktami, tropem myśliwskich zamków arystokratycznego rodu Pálffych, opuszczonych domów dawnych niemieckich drwali - huncokarów, wśród niezliczonych pomników, krzyży i zarośniętych torów kolejowych. Staje się towarzyszem podróży, podczas której w zniewalającym pięknie krajobrazu odkrywa zatopione ślady obecności duchów i zbójników, artystów i myślicieli.
Małe Karpaty to inspirujący subiektywny przewodnik po wciąż nieodkrytej słowackiej kieszonkowej krainie. Gandalf.com.pl
Lubię niskie góry, bo nie ma w nich patosu typowego dla miejsc, które się zdobywa. Są za to inne, o wiele ważniejsze sprawy. Najlepiej podsumowuje to opisana przez Púčka scena, w której jego dziewięciomiesięczny syn pierwszy raz w życiu widzi trzmiela. Kwituje owada trywialną sylabą, jakimś „bę”, ale w tym dźwięku zawiera się całe piękno kruchej i ulotnej chwili. Ta książka pełna jest takich właśnie przebłysków i zachwytów. Cieszę się, że to Jánek stał się moim przewodnikiem po miejscu, którego nigdy nie widziałem na własne oczy. I że gdzieś tam, hen, za siedmioma granitowymi górami i siedmioma bukowymi lasami, mam bratnią duszę.
Adam Robiński
Czytelnik wędruje wraz z nim starymi duktami, tropem myśliwskich zamków arystokratycznego rodu Pálffych, opuszczonych domów dawnych niemieckich drwali - huncokarów, wśród niezliczonych pomników, krzyży i zarośniętych torów kolejowych. Staje się towarzyszem podróży, podczas której w zniewalającym pięknie krajobrazu odkrywa zatopione ślady obecności duchów i zbójników, artystów i myślicieli.
Małe Karpaty to inspirujący subiektywny przewodnik po wciąż nieodkrytej słowackiej kieszonkowej krainie. Gandalf.com.pl
Lubię niskie góry, bo nie ma w nich patosu typowego dla miejsc, które się zdobywa. Są za to inne, o wiele ważniejsze sprawy. Najlepiej podsumowuje to opisana przez Púčka scena, w której jego dziewięciomiesięczny syn pierwszy raz w życiu widzi trzmiela. Kwituje owada trywialną sylabą, jakimś „bę”, ale w tym dźwięku zawiera się całe piękno kruchej i ulotnej chwili. Ta książka pełna jest takich właśnie przebłysków i zachwytów. Cieszę się, że to Jánek stał się moim przewodnikiem po miejscu, którego nigdy nie widziałem na własne oczy. I że gdzieś tam, hen, za siedmioma granitowymi górami i siedmioma bukowymi lasami, mam bratnią duszę.
Adam Robiński