Wiedziałam że tak będzie. Czułam przez skórę, że ja ze swoją opinią o tej książce znowu będę odstawała od całej rzeszy czytelników oceniających ją bardzo pozytywnie. Niestety mnie pani Banach i tym razem nie przekonała. W ogóle odnoszę jakieś dziwne wrażenie, że autorka jakoś bardzo nie lubi wsi i małych miejscowości. Albo , ściślej mówiąc, ludzi tam mieszkających.
Ponieważ u niej ludzie mieszkający w takich miejscach są albo kompletnymi idiotami, ograniczonymi na umyśle głupotą (patrz :''Klątwa utopców'') albo bezdusznymi, wrednymi, skorumpowanymi kreaturami którym nie obce są takie uczynki jak te opisane w "Maskach zła''. Ja wiem, że niektóre takie miejsce mają swoje tajemnice i zwyczaje, ale na Boga, to już nie dziewiętnasty wiek, by opowiadać że cała wieś boi się wójta i nikt nie reaguje na dziejące się zło. Nie przekonuje mnie to wcale.
Postacie dla mnie również są niewiarygodne . Policjanci to jacyś przepraszam za wyrażenie kretyni, odzywają się do siebie jak nie przymierzając małolaty na speedzie. Przykład: Szef Puchalski do aspirant Konewko ''A żeby Ci ten pieprzony język kołkiem stanął'' (wcale nie żartem) . Aspirant Konewko do świadków ''Co panie tu robią'' - ''Sramy'', odpowiada świadek Paulina, skądinąd dziennikarka miejscowej gazety.
Dialogi infantylne do bólu i to nie tylko te między wieloraką osobowością Kaśki, ale i te między policjantami. W ogóle co to za policja która wie, że jeden z jej pracowników słodki, żonaty Pawełek, wynosi wszystkie informacje dotyczące poważnego śledztwa Paulinie wyżej wymienionej dziennikarce z którą bez pardonu sypia, o czym też wszyscy wiedzą i nikt nic nie robi by to jakoś ukrócić.
Wszyscy z Paulinką się cackają jak ze zbukiem . ''Nie wiedział jak zapytać, by nie spłoszyć dziennikarki'', nawet Małecki, policjant przysłany do Zawiszyna z Wrocławia, kiedy się okazało że miejscowi gliniarze nie poradzą sobie z trzema zabójstwami starszych kobiet. Przy czym Paulina nie liczy się z nikim. Jest wredna, grubiańska, bezczelna i wszystkich traktuje jak śmieci.
Zabieg oddania częściowej narracji osobom zamieszkującym Kaśkę nudny i przedobrzony. ''Za bardzo psychologiczno - psychodeliczne '', że użyję słów samej autorki, wprawdzie dotyczących zupełnie czegoś innego, jednak do moich odczuć wobec tej historii, pasujących doskonale . W mojej ocenie książka jest zwyczajnie słaba, chociaż nie dziwią mnie jej wysokie noty. Potwierdzają one tylko regułę , że książki opowiadające o przemocy i krzywdzie wyrządzanej dzieciom, zawsze są wysoko oceniane, niezależnie od tego jaką wartość merytoryczną sobą przedstawiają.