To moje pierwsze spotkanie z tą autorką , chociaż pani Małgorzata Warda , debiutowała dziesięć lat temu . Nie wiem więc jak pisze ta pani w szerszym kontekście innych swoich pozycji , ale ta konkretnie książka , moim zdaniem , najlepsza nie jest . Po pierwsze nie odpowiada mi oddanie narracji w ręce trzynastoletniej Agaty , znajdującej się w dodatku w śpiączce . Taki sposób narracji pewnie posłużyć miał większemu zaciekawieniu treścią . Niestety mnie zdziwił i '' odstraszył '' od książki . Jakoś dziwne wydało mi się opowiadanie przez śpiącą trzynastolatkę o dość bogatych w szczegóły ekscesach seksualnych własnej niezrównoważonej psychicznie matki i jej kochanka Dawida Marciniaka . Notabene jej pracodawcy i faceta żonatego . Tym bardziej że Agata , jak wynika z opisu , była raczej cichą , grzeczną i spokojną dziewczynką , a nie jakimś wampem , czy lolitką obytą z zagadnieniami dorosłego seksu . Jakieś to dla mnie mało wiarygodne w '' ustach Agaty '' . Nie poprawia wiarygodności również słowo '' mobbowały '' użyte przez Karolinę , koleżankę z klasy Agaty , czyli też trzynastolatkę , w trakcie opowiadania jak to Ida z Marią właśnie '' mobbowały '' jakiegoś nieśmiałego chłopca . Trudno mi uwierzyć że dziewczynki z małego górskiego miasteczka używają takich słów w rozmowach między sobą . Jest kilka tych seksualnych opisów (pamiętajmy :narratorka Agata !) za to zdecydowanie za mało '' pogłębienia '' postaci . Wszystkie postacie jakieś szare i nijakie , płaskie . Opisane '' po łebkach ''. Niby pokazane ma być jak prasa i w ogóle media kreują opinię publiczną . To też pokazane bardzo płytko , ot kilka komentarzy przepisanych z internetu , z jakiegoś forum i opis życia jednego z dziennikarzy - Radka , który to opis również niczego nowego do książki nie wnosi . Czytając tego typu książki , gdzie cała treść jest ledwo zarysowana , taka która nie wzbudza we mnie emocji , mimo '' chwytliwego '' tematu , utarło mi się takie porównanie . Jakbym lizała ciasto przez wystawową szybę . Niby jest ciasto , niby piękne pokazane i upozowane na wystawie , ale między nim a mną jakaś szyba , coś co nie daje możliwości sięgnięcia po to ciasto , coś co nie wywołuje emocji , nie porusza żadnej z uczuciowych strun . Żadnej z bohaterek nie polubiłam . Żadna z nich nie ma w sobie nic ciepłego . No i ta jakaś niekonsekwencja w prowadzeniu akcji , która rzuca mi się w oczy . W pewnym momencie książki , na jakimś festynie spotyka się Dawid z Idą (jego córka) i Agata ze swoją matką Teresą . Wsiadają razem do wagonika wjeżdżającego do tunelu strachu i urządzają sobie , pięknie opisaną przez śpiącą narratorkę - '' macankę '' , w czasie gdy Agata i Ida siedzą tuż przed nimi . A Ida , w przeciwieństwie do Agaty zna się na '' tych klockach '' , co możemy wnioskować , kiedy mówi do Agaty parę stron wcześniej że jak ta nie chce mieć rodzeństwa powinna matce dosypać środek antykoncepcyjny do kawy . No i w końcu to małe miasteczko gdzie jak powiedziała jedna z kobiet '' Tu widzi się wszystko . I o wszystkich się rozmawia '' (STR.177). Czego oczekiwałam po tej książce ? Przede wszystkim tego że będzie bardziej wartościowa pod względem merytorycznym . Że dowiem się czegoś więcej o skądinąd , bardzo mrocznej i przygnębiającej chorobie afektywnej dwubiegunowej i nie chodzi mi tutaj , bynajmniej o kliniczny jej opis . Chodzi raczej właśnie o funkcjonowanie z nią , o relacjach z innymi ludźmi itd . Tego nie dostałam . Jedynym zabiegiem który mogłabym uznać za ewentualny plus , zwłaszcza dla czytelników którym książka się podobała , to fakt zamieszczenia na końcu książki pytań do dyskusji . Pierwszy raz spotkałam się z takim zabiegiem i to naprawdę jest świetne . Pomaga uporządkować wrażenia po dopiero co przeczytanej książce , zastanowić się nad różnymi sprawami i poukładać emocje , jeśli ta książka jakieś wyzwoliła . Reasumując , jak dla mnie zbyt poprawnie , zbyt powierzchownie , zbyt płasko , zbyt niewiarygodnie . Nie polecam , no chyba że już nic lepszego w pobliżu do czytania nie ma .