Christina Lauren to pseudonim duetu amerykańskich pisarek, Christiny Hobbs i Lauren Bilings, których książki uwielbiam, dlatego sukcesywnie nadrabiam lekturę tych, których nie miałam jeszcze okazji przeczytać. Czy „Miłość i inne słowa” to kolejna publikacja duetu, która skradła moje serce? Już spieszę z wyjaśnieniem!
Nigdy nie ukrywałam, że uwielbiam historie z motywem friends to lovers, chociaż mam świadomość, że czytelnicy najczęściej wybierają książki z motywem enemies to lovers. Owszem, ten wątek też bardzo lubię, ale to jednak od przyjaciół do kochanków stawiam na pierwszym miejscu, dlatego, kiedy okazało się, że mój ulubiony duet postanowił wziąć na tapet uwielbiany przeze mnie motyw, nie mogłam przejść obojętnie obok tej książki, szczególnie iż dodatkowo występują w niej również dwie linie czasowe. Dlatego tym bardziej jestem rozczarowana, że ta publikacja jest aż tak słaba w porównaniu do wszystkich poprzednich, które miałam okazję czytać.
Oczywiście sam warsztat pisarski jest świetny jak zawsze i naprawdę podziwiam autorki za to, że potrafią tak sprawnie działać w duecie, ponieważ napisanie książki w pojedynkę jest już trudnym zadaniem, więc nawet nie chce sobie wyobrażać, jak to jest pracować w duecie, szczególnie gdy wizje poszczególnych osób się ze sobą nie zgrywają. Jednak czytając tę konkretną książkę, nie czułam ekscytacji, która towarzyszyła mi podczas lektur ich poprzednich publikacji.
Historia Macy i Elliota, chociaż z początku wydawała mi się ciekawa, szybko mnie znudziła. Zupełnie nie czułam chemii między głównymi bohaterami, a wręcz miałam wrażenie, że pomimo iż uważają się za przyjaciół sprzed lat, zupełnie nie potrafią ze sobą rozmawiać. Dodatkowo strasznie męczyły mnie wszelkiego rodzaju niedopowiedzenia i ich niezdecydowanie, które nie znalazło uzasadnienia nawet w momencie, kiedy powód ich rozstania sprzed ponad dekady ujrzał światło dzienne. Miałam trochę wrażenie, że chociaż od ich poprzedniego spotkania minęło jedenaście lat, mentalnie zatrzymali się na etapie nastolatków.
Należy jednak pamiętać, że książka została pierwotnie napisana w 2018 roku i być może, kiedy przeczytałabym ją wtedy, odebrałabym ją zupełnie inaczej. Natomiast teraz, kiedy jestem już po trzydziestce, trudno było mi przymykać oczy na pewne sprawy, które zostały w niej zawarte.
Chociaż „Miłość i inne słowa” ma bardzo wysokie oceny czytelników, moim zdaniem jest to najsłabsza historia, która wyszła spod pióra duetu Christina Lauren. Niemniej jednak nie zmienia to mojej sympatii względem autorek, więc nie zamierzam rezygnować z czytania ich publikacji.