Chciałabym być wyznawczynią zasady, że nie ważne jak się zaczyna, ważne jak się kończy. To pozbawiłoby mnie wielu dylematów w kontekście tej książki, bo końcówka jest niesamowita. Bardzo poprawiła mi humor i musicie uwierzyć mi na słowo, bo mam wrażenie, że w tym przypadku każda wskazówka będzie niewybaczalnym spoilerem.
Niestety moje początki z "Miłosnym układem" były trudne i przeciągnęły się na 250 stron. To dużo. Najlepiej moje odczucia oddaje głębokie przemyślenie (tak, to sarkazm) głównej bohaterki: "Czasem łapię się na tym, że rozważam naszą sytuację zbyt obiektywnie, i z tej perspektywy muszę stwierdzić, że oboje jesteśmy niedojrzałymi dzieciakami". I do pewnego momentu nawet się z tą opinią zgadzałam. Prawda jest taka, że przez te pierwsze 250 stron chciałam zadźgać Naomi za pomocą drewnianego noża do masła. Autorka wręcz przejaskrawiła wszystkie negatywne cechy bohaterów. Dziewczyna jest tak skupiona na sobie, że nie zauważa co dzieje się z jej narzeczonym. Nicholas natomiast wiecznie chowa głowę w piasek, nie mówi czego oczekuje, a frustrację okazuje wiecznym fochem. W normalnej sytuacji pewnie by się pożegnali i finał historii, jednak ślub za pasem i nie wiedzą jak z tego wybrnąć. Żeby tego było mało, w tym wielkim kotle żalu i nieszczęścia, swoimi szponami miesza matka Nicholasa. Despotyczna jędza, do której nie sposób poczuć choćby odrobiny sympatii.
W związku z tym, że narracja prowadzona jest jedynie z perspektywy Naomi, umykają nam niuanse dotyczące Nicky'iego. I to jest podstawa tej historii. Okazuje się, że każde zaczyna walkę z tym drugim, jednak cele obrali zgoła inne. I kiedy zamiast niedopowiedzeń i frustracji, pojawiają się w tej historii szczerość i zaufanie, rzeczywiście zaczyna dziać się magia.
Im dłużej myślę o tej książce, tym większego przekonania nabieram, że warto było poczuć tę całą niechęć na początku książki, bo przez to, końcówka smakowała jeszcze lepiej. Moim zdaniem "Miłosny układ" można czytać na dwa sposoby. Potraktować go jako komedię i dobrze się bawić, lub dotknąć emocji głównych bohaterów i zastanowić się z czego wynikają. Oba sposoby są równie dobre i przyniosą Wam sporo satysfakcji!