Zajrzałam do niej znowu i znowu mnie zadziwia. To się bardzo lekko czyta (początkowo były to felietony dla czasopisma), poszczególne "mity" są bardzo krótkimi tekstami, dotyczącymi jakiegoś wyrywka kultury. Myśli się, czytając, że w gruncie rzeczy wszystko to już się jakoś wiedziało, po prostu autor wskazuje jasno na to, co było zaledwie przeczuwane. A mimo to książka jest klasykiem, bo rzeczywiście zadanie było swego czasu pionierskie - zdemaskować mity, czyli głęboko ukryte, pozaracjonalne przeświadczenia i przesądy, ujawniające się w codziennym zachowaniu. A zadziwia mnie to, że nadal te same przesądy (albo: w taki sam sposób) rządzą naszym rozumieniem świata, oraz to, że "Mitologie" same stanowią tekst, który powinno się interpretować, poddawać analizie - jak i same jego tematy...