„Mów mi Kolt” to debiut literacki Michała Wagnera, który nastraja iście wakacyjnie. Jest to komedia kryminalna, która klimatem przypomina stare filmowe dzieła w tym gatunku, a i charaktery, jakie znamy z komiksów czy ich ekranizacji. Historia toczy się latem w Gdańsku i skupia się na intrydze kręcącej się wokół pewnej fatalnej pomyłki i oczywiście morderstwa. Głównym bohaterem a zarazem narratorem jest Kolt, Teodor Kolt, młody dziennikarz, który miał właśnie przed sobą temat, który miał sprawić, że jego nazwisko będzie rozpoznawalne i cenione, ale oczywiście stało się inaczej i teraz to jego życie jest zagrożone. Kolt jednak i do tego podchodzi nie całkiem poważne – to typowy lekkoduch, choć całkiem sympatyczny, kiedy tylko wytłumaczy skąd takie podejście i często spontaniczne, nie do końca fortunne decyzje. Towarzyszą mu znajomi z redakcji, jest delikatny wątek miłosny, ale przed wszystkim jest zagadka, zbudowana dobrze w ramach gatunku, która zaskakuje, jest dynamiczna i wydaje się, że otoczona mnóstwem zagadnień nie do końca z nią związanych... no właśnie, wydaje się ;) Autor, jak na swój młody wiek, wzbudził we mnie podziw sposobem budowania i przemyślenia intrygi, która z jednej strony łączy w sobie wiele znanych z popkultury motywów, a z drugiej jest przyjemnie lekka i świeża. Lektura idealna na wakacje dla fanów szalonych filmowych komedii kryminalnych i nie tylko! Polecam!