Książka dr Shulman nie jest stricte o śmierci, a o radzeniu sobie ze zmianami po odejściu bliskiej osoby. To osobiste podejście do problemu. Umieranie zdiagnozowanego męża, radzenie sobie z niemocą, gdy jako medycy również nie potrafią pomóc wrócić do zdrowia, zmaganie się zarówno z potrzebami i zmianami zachodzącymi u chorego, jak i godzenie się na zachodzące zmiany w życiu osoby pozostającej.
Niestety, część wywodów o neurobiologii mózgu czyta się jak artykuły medyczne. Jak to ma pomóc ludziom borykającym się z cierpieniem i żalem po stracie? Najpierw czytamy, że nasze mózgi w traumatycznych sytuacjach "wyłączają się" z codziennego obiegu, widzimy, a nawet odczuwamy inaczej naszą rzeczywistość. W takim razie jak osobnik w żałobie ma podejść metodologiczne do zdarzenia i "przerobić" swoje cierpienie? Czy samo skupienie się na snach, opisywanie zdarzeń dnia w dzienniku, zastanawianie się nad swoimi reakcjami pozwoli - ot tak - wyciszyć się i wejść na nowy poziom życia?
Najlepsza jest pierwsza część zapisu w formie pamiętnika, gdzie myśli Autorki przeplatają się z fragmentami zapisków jej męża. W tym miejscu Shulman pozwala sobie na uwolnienie emocji, nie jest taka zasadnicza jak to ma miejsce przy rozkładaniu żałoby na neurobiologiczne czynniki.
Autorka jest w tej dogodnej sytuacji, że opisuje własny przebieg uzdrawiania i pokonywania kolejnych przeszkód z perspektywy czasu. Po dwóch latach może już spojrzeć za siebie i odetchnąć, że co najtrudniejsze zostaje za nią. Przy okazji jest neurologiem, więc zna schematy działania mózgu, reakcje ciała, jak i umysłu, co zdecydowanie pomagają jej w przechodzeniu przez żałobę. Pewne rytuały żałoby pomagają przetrwać proces godzenia się z nowymi realiami, pozwalają wypełnić pustkę. Jednak myślę, ze dla każdego będą to nieco inne działania, bo z innych poziomów będziemy startować.
Obawiam się, ze ta pozycja nie dotrze i nie pomoże tym, którzy wchodzą na trudną drogę żałoby. A miałam nadzieje, iż to właśnie tego typu pozycja, która sprowokuje uzdrawianie w niejednym z czytelników, obojętnie na jakim etapie byliby podczas jej czytania.