O książce „Muzyka twojej duszy” czytałam już wcześniej. Bardzo spodobał mi się tytuł i pamiętam, że pomyślałam sobie, że na pewno powieść mi się spodoba.
Igor Masek to bardzo skromny, nieco wycofany chłopak. Na co dzień uczy się w szkole z internatem. Marzy o tym, by pójść na studia.
Młody mężczyzna pewnego dnia otrzymuje od swojego wujka nietypowy prezent, którym jest aparat fotograficzny. Z czasem Igor odkrywa, że robienie zdjęć sprawia mu ogromną frajdę. Dodatkowo nawiązuje znajomość z Kamilą, która stopniowo staje bratnią duszą mężczyzny. To ona i nauczyciel Igora, który uczy plastyki, utwierdzają go w przekonaniu, że ma talent i powinien studiować na Akademii Sztuk Pięknych. Rodzicom chłopaka jednak ten pomysł wyraźnie się nie podoba. Czy dadzą się przekonać?
Relacja Kamili i Igora przeradza się zbiegiem czasu w coś więcej. Para decyduje się w końcu stanąć na ślubnym kobiercu. Ale szczęście nie trwa wiecznie, bowiem dochodzi do wydarzenia, które na zawsze zmieni życie mężczyzny.
Po kilku latach Igor rozpoczyna wymarzone studia w Warszawie. To tam poznaje utalentowaną pianistkę z Koszalina – Elżbietę. Co z tego wyniknie?
Mam z tą książką spory kłopot. Dlaczego? Ponieważ są nieliczne fragmenty, które mnie zainteresowały. Naprawdę było ich mało. Dotyczyły one życia Igora – zwłaszcza tego prywatnego, domowego. Poza nimi nie ujęło mnie nic w tej książce. Mega długie opisy nużyły, dialogi nie porywały i nie sprawiały, że czytałam pozycję z zainteresowaniem.
Agnieszka Lis porusza w tej powieści kilka tematów. Są to m.in. relacje rodzinne, koleżeńskie. Jest też zagadnienie, do czego może prowadzić obsesyjny perfekcjonizm.
Mimo że w książce motywem przewodnim jest muzyka, to „Muzyka twojej duszy” znacznie bardziej mnie wynudziła niż ukoiła i wprawiła w dobry nastrój. Zupełnie nie tego oczekiwałam, niestety.
Według mnie zabrakło tego pierwiastka, który zwykle określany jest mianem „to coś”. Nie dostrzegłam tego. Tym razem nie.