Anglia, 2057rok. Interes związany z podróżami w czasie kwitnie, do dnia, w którym system zabezpieczający przed zmianą przeszłości zaczyna się załamywać. "Bóg tkwi w szczegółach". To motto towarzyszy bohaterom książki na każdym kroku. Trudno poruszać się w świecie o tak (jak się wszystkim zdaje) niskiej stabilności, gdzie charakter pisma Napoleona albo deszcz decyduje o wygranej bitwie - toteż nasi bohaterowie usilnie próbują naprawić walącą się na łeb i szyję przeszłość, używając szlaków dedukcyjnych najsławniejszych twórców kryminałów, w międzyczasie snując wizje rozpadu świata przez jeden niedopałek papierosa lub źle zawiązaną sznurówkę i przy okazji uciekając przed ucieleśnieniem najgorszych koszmarów o szefowej oraz próbując odnaleźć groteskowo ważną strusią nogę biskupa. Oczywiście w tle niekończąca się dyskusja XIX-wiecznych donów na temat tego, co rzeczywiście tą historią kieruje. Lekka, przyjemna lektura, która tkwi w pamięci dość krótko - jak przystało na ten typ literatury - jednak złożona historia stawia ją nieco wyżej w tej skali.