,,Nigdy nie módl się do bogów, którzy odpowiadają po zmroku"
Uciekająca sprzed ołtarza Addie popełnia właśnie ten błąd. Po zmroku modli się o pomoc i na swej drodze spotyka diabła, z którym zawiera umowę. Jednak nie taką zwykłą. Dziewczyna może cieszyć się życiem ile tylko chce i nikt nie ma prawa jej do siebie przywiązać... ale za to musi oddać swoją duszę. Niestety jej umowa oprócz zapłaty ma też pewne ograniczenie.
Adeline ma możliwość na wieczne życie, ale bez szansy, że ktokolwiek ją zapamięta...
Pewnego dnia wchodzę sobie na instagrama i bach! Praktycznie wszędzie widziałam tę książkę. Wszyscy o niej mówili i wstawiali z nią zdjęcia. Reklamy na story od wydawcy też co chwila mi się pojawiały, co mnie strasznie kuło w oczy. No ale stwierdziłam, że podobna sytuacja była z ,,Okrutnym Księciem" więc może Addie jest tak samo dobra jak on.
No ale wtedy jeszcze nie byłam przekonana, że zakupię tę książkę. Potem napisała do mnieprzyjaciółka i zaczęła mnie zachęcać. No i że mam do niej zaufanie to od razu tego samego dnia zamówiłam swój egzemplarz, a potem obejrzałam opinię na Strefie Czytacza i stwierdziłam, że dobrze zrobiłam.
A teraz jestem już po lekturze i już rozumiem, czemu się nią wszyscy tak zachwycali. Książka jest przegenialna! A motyw Faustowskiej umowy jest tak świetnie skonstruowany, że mimo wszystko pozazdrościłam Addi, a jednocześnie było mi jej szkoda. Dodatkowo jej wszystkie przeżycia na przestrzeni lat są świetnie skonstruowane, zwłaszcza że nie znajdziecie tam jakiś suchych faktów historycznych, a po prostu genialną opowieść. To też było super, ale mimo wszystko najbardziej skradł mi serce wątek romantyczny oraz zakończenie, na którym się popłakałam.
I na tym w sumie zakończę, bo już mi się trzęsą ręce, a do oczu wzbierają nowe łzy gdy myślę o tej książce.
,,Niewidzialne życie Addie LaRue" dostaje ode mnie 9/10. Za końcówkę, za ship który sprawiał, że serce biło mi dwa razy szybciej (wbrew pozorom nie łączyłam Addi z mężczyzną, który ją zapamiętał, a z kimś innym <3) i za całą opowieść o tej upartej dziewczynie, którą za kilka lat na pewno przeczytam jeszcze raz, kiedy już trochę o niej zapomnę ;).