Książka napisana przez Dr Richarda Stepherda to absolutny must read dla każdego, kto choć trochę interesuje się zagadnieniami medycyny sądowej, kryminalistyki lub chociażby samą sekcją zwłok!
Dla mnie czas z tą książką był niesamowity. Pochłonęła mnie w całości. Nie mogłam oderwać się od niej nawet na chwilę. Autor ma niesamowity dar wprowadzania czytelnika w tajniki medycyny sądowej. Czytając książkę miałam niejednokrotnie wrażenie, że towarzyszę mu w przeprowadzanych sekcjach. Jednak jest to książka dla ludzi o troszkę mocniejszych nerwach. Osobom, którym robi się słabo na samą myśl o krojeniu ludzkiego ciała zdecydowanie odradzam, ponieważ doktor bardzo dokładnie opisuje wszystkie kroki wykonywane podczas autopsji.
Podczas czytania szybko można zrozumieć, że praca medyka sądowego wcale nie jest taka łatwa i przyjemna, jak mogłoby się pozornie wydawać. Dlaczego? Otóż ciąży na nich bardzo duża odpowiedzialność. Określenie przez nich czy śmierć jest naturalna, czy też ktoś postronny przyłożył do niej rękę może mieć duży wpływ na życie takiej osoby. Morderca może pozostać na wolności, ale także osoba niewinna może zostać niesłusznie skazana. Dlatego też każdy lekarz medycyny sądowej powinien być pewny wydawanego przez siebie werdyktu i informacji, które odnotuje w protokole.
Jeżeli chcecie bardziej zgłębić powyższe zagadnienia to zdecydowanie jest to książka dla was :)
"Nie musiałem przypominać swoim słuchaczom, że śmierć to brudy interes. Wiedzieli oni, że płyny fizjologiczne denata często wyciekają wszelkimi otworami, czego żyjący człowiek bardzo by się wstydził. Gdy idzie o śmierć, wiele osób obawia się najbardziej ze wszystkiego właśnie tych wycieków, co pozwoliły mi zrozumieć liczne rozmowy z ludźmi na temat ich obaw dotyczących kresu życia. Osobiście jestem przekonany, że nie ma powodów do niepokoju. Ci z nas, którzy z wyboru pracują ze zmarłymi, nie oceniają swoich pacjentów i są dla nich pełni szacunku, a z kolei ci, którzy się zamartwiają swoim końcem, raczej nie będą się niczym przejmować w chwili, kiedy zacznie uchodzić z nich życie. Sądzę, że bardziej będzie ich zaprzątał proces odchodzenia. Wstyd to uczucie typowe dla żyjących, a - jak mi się zdaje - umierający je zarzucają, prawdopodobnie z wielką ulgą."
www.czytampierwszy.pl