Będzie krótko bo nie mam nad czym się rozdrabniać. Nie chodzi o brak balów i konwenansów (przecież lubię np Jeffries a tam tego nie uświadcza się na każdym kroku) tylko o to że bohaterowie latają po tej książce jak za przeproszeniem Żyd po supermarkecie. Ona niby ma być przebojowa nowoczesna, dżezi i trądi a jest... Nudna. On ma być mucho maczo a jest... Rozlazły. Najbardziej w pamięć zapadają barany. Niestety. Bo ta scena też nie urywa niczego.
Kocham historyki ale panią Dare omijać będę szerolandzim łukiem. Żeby mi płacili po kolejne książki nie sięgnę. No chyba że kobieta dozna objawienia i napisze coś porządnego. Bo to się niestety nie nadaje. Nie dla mnie.
Witajcie w Spindle Cove, gdzie damy o delikatnej konstytucji przybywają, by wzmocnić zdrowie morskim powietrzem, a mężczyźni w kwiecie wieku… no tych nie ma ani na lekarstwo. Spindle Cove to azyl dla ...