Opinia na temat książki Noc, w której zniknęła

Lubię klimatyczne thrillery psychologiczne Lisy Jewell i z ogromną radością powzięłam wiadomość o najnowszym z nich pt. "Noc, w której zniknęła".

Kim marzy o drineczku z przyjaciółmi w barze, podczas gdy musi zajmować się kilkumiesięcznym wnukiem, gdy jej dziewiętnastoletnia córka Tallulah oraz jej partner po raz pierwszy od momentu narodzin dziecka mają wychodne... z którego nigdy nie powracają.

Mija rok, do Upfield Common wprowadza się Sophie, pisarka kryminałów. Już pierwszego dnia natrafia na informację mogącą mieć związek z zaginięciem Tallulah. Trop prowadzi do opuszczonej posiadłości w środku lasu zwanej Mrocznym Domem. Jak sama nazwa wskazuje, kryje on niejedną ponurą historię.

Akcja toczy się bardzo niespiesznie, mamy więc dużo czasu na zaznajomienie się z bohaterami i tym, co się wokół nich dzieje. Muszę przyznać, że wyjątkowo przypadło mi do gustu takie właśnie tempo, bowiem mój przemęczony całodziennym wysiłkiem umysł, w spokoju rejestrował wszystkie wydarzenia.

To szczegółowo dopracowana historia napisana z trzech perspektyw czasowych: moment zniknięcia, rok przed oraz rok po - wszystkie są niezmiernie intrygujące.

Cudowna relacja matki z córką, fatalne zauroczenie, obsesja, śmierć.

Doskonale oddane portrety psychologiczne bohaterów, świetna fabuła i kipiąca od emocji atmosfera tak gęsta, że można by ją kroić nożem.
Nie spocznę, póki nie odkryję, co wydarzyło się tej nocy, gdy zniknęła Tallulah.