Sebastian Fitzek słynie z fabuł, które tworzą niezły mętlik w głowie czytelników, im dalej w lekturę, tym bardziej poplątany. I tak też jest tym razem przy „Nocnym powrocie” - to co wydaje się na początku niekoniecznie finalnie okaże się prawdą. Intryga kryminalna więc jest tu na mistrzowskim poziomie. Do tego dochodzą tajemniczy bohaterowie, szczególnie pierwszoplanowa dwójka: Jules, który jest wolontariuszem telefonu Nocny Powrót (pomagający osobom wracającym późną nocą do domu), i Klara, kobieta, z którą tej nocy Jules rozmawia. Ciekawe jest to, że większa część fabuły toczy się w czasie jednej nocy i podczas jednej rozmowy telefonicznej – poznajemy wydarzenia z punktu obydwu postaci, i przysłuchujemy się ich opowieści, przez co od czasu do czasu przenosimy się kilka miesięcy wstecz. Poza jednak dobrą rozrywką, którą dostarcza tego typu poplątana fabuła, ważny, a może najważniejszy, jest temat, jaki książka porusza. Mianowicie skupia się na przemocy domowej, krzywdach jakie mężowie wyrządzają swoim żonom. Oczywiście tutaj dostajemy przypadek mocno skrajny, więc od razu ostrzegam, że książka zawiera kilka mocnych, bardzo brutalnych scen, jednak jeśli takie przedstawienie sytuacji otworzy oczy choć kilku osobom, to ja nie mam nic przeciwko. Autor świetnie przedstawił tu relacje w takim związku, cała psychologia, którą tu zawarł jest naprawdę na wysokim poziomie, zarówno ta dotycząca małżeńskiej pary, jak i ich dzieci i tego, jak odbija się to na ich przyszłości i zachowaniu. Dla mnie „Nocny powrót” to kawał dobrej prozy, która trzyma w napięciu od początku do samego końca.