Francuski minimalizm w błyskotliwym wydaniu (nawet okładka pozuje na prostotę). Męski stoicyzm w kontrze do rozjuszonego społeczeństwa. Zacznę nietypowo, bo z autorem ,,znamy się'' od lat. Kiedyś polonistka zapytała mnie, gdyż wiedziała, że czytam literaturę, jaki tytuł wielbię ponad miarę albo do którego wracam mimochodem - bez wahania odrzekłem, że ,,Człowiek zbuntowany'' od Alberta Camus. Tytuł był nieprzypadkowy, bo sam buntowałem się wobec szkolnictwa i procesu edukacji, który, z tego co słyszę, nadal kuleje. Nabrałem ,,żywego'' kontaktu z autorem. On rozumiał moje pobudki, a ja przytakiwałem, że żyjemy w zgodzie. Po długiej przerwie wracam do, jakby nie mówić, mentora literatury. I przeglądając tytuły, do których jeszcze nie zajrzałem - zauważyłem ,,Obcego''. Do chłodnego, pozbawionego emocji człowieka, na którego śmierć matki nie robi wrażenia, a na wieść o wyjeździe do Paryża, kwituje - nie ma takiej potrzeby.
Albert Camus w zręczny sposób ukazuje, jak bardzo jesteśmy narażeni na wpływ tłumu. Jeśli się z nimi nie zgadzamy, to myślą, że kłamiemy, oddalamy się od dialogu z drugim człowiekiem. Jakoś nie potrafię zrozumieć tłumu, główny bohater wydaje mi się bliższy, bo nie udaje, że go coś nie interesuje, że zachowuje stoicki spokój wobec tragedii i konfliktów. To niemal samuraj, który wybrał własną drogę i nie potrzebuje, aby się kłaniać swoim ,,panom'', którzy chcą go sprowadzić do roli poddanego. Bardzo dojrzałe, wczesne dzieło mistrza absurdu, który ni...