"Każdy dobry uczynek zostanie prędzej czy później ukarany" - Ignacy Karpowicz, "Ości"
Całkiem nieźle napisana książka, chociaż w moim odczuciu zbyt "przeładowana". Zły tatuś, zakazany romans, matka, która zupełnie nie dba o swoje dziecko i psychopata.
Do tego rozwlekłe opisy o zawodzie florystki, które mnie zupełnie nie interesowały, a wręcz nudziły. Jakie kwiaty z jakimi, jakie do nich wstążki, sznurki do bukietów, metody na kwiaty, które się nie sprzedały itd, itd.
Bardzo też uwypuklona rola rodzica, zobrazowana, dla podkreślenia, ciężkim porodem, cesarką i opieką nad noworodkiem (jak się podnosi pupę noworodka za dwie nóżki, by wyciągnąć spod niego zafajdaną pieluchę). Myślę, że każdy rodzic o tym wie, zwłaszcza teraz w dobie internetu i wszelkich w nim "porad" dla młodych rodziców.
A nie rodzicom, taka wiedza zupełnie do niczego potrzebna nie jest. Kolejny element, dla mnie irytujący z tematu "przeładowanie", to "obserwacja". Mnie te rozdziały, na szczęście nie było ich dużo, tylko irytowały, a na pewno nie wpływały na lepszą jakość powieści.
Do tego wszystkiego dylemat, reagować czy nie. Bo jeśli dzieje się przemoc to oczywiście reagować (przynajmniej teoretycznie, bo z tym reagowaniem różnie bywa), ale jeśli nie dzieje się nic złego, przynajmniej na tyle, o ile się to daje zauważyć, to czy reagować, niejako profilaktycznie? Na to pytanie chyba każdy sobie powinien sam odpowiedzieć.
Daję dodatkową gwiazdkę za za...