Obślizgłe paluchy

Kiedy widzę takie maleństwo wypuszczone przez Wydawnictwo Dom Horroru, to z automatu włącza mi się czerwone światełko. Osoba Patryka Bogusza jeszcze nic mi nie mówi, ale patrząc na okładkę, nie oznacza to, że podany właśnie tekst nie wyryje mi kolejnej blizny w psychice. Tak właśnie często bywało. Drobna forma, a zawartość ujęta w tekście niczym żyletka wnikała w mój umysł zostawiając po sobie emocjonalne spustoszenie.

Tytułowe Obślizgłe paluchy to nic innego jak warszawska restauracja, serwująca swoje wyjątkowe dania dla mniej lub bardziej wtajemniczonych klientów. Wyjątkowe bo jak głosi ich hasło: "Kuchnia robiona z miłością, przez ludzi, z ludzi, dla ludzi." Gdyby pominąć sposób pozyskiwania głównego składnika, cała reszta jest w jak najlepszym porządku. Proces przygotowania ludzkiego mięsa do obróbki, marynowania odbywa się z zachowaniem wszelkich norm higieny by w żaden sposób nie zaszkodzić wykwintnym daniom. Pracownicy przekonani do słuszności swojej racji codzienne obowiązki wykonują z należytą starannością i oddaniem. W końcu to rodzinny interes.

To nie było głupie. Autor złamał stereotyp napakowanego chemią mięśniaka, który pełni tu również rolę kucharza. Historia opisana z perspektywy tego właśnie bohatera jest bezpośrednia, krwista, nieco wulgarna i dopełniona elementami czarnego humoru. Smakuje to dobrze i przyznam, że jest to niecodzienna lektura. Ktoś głodny?