Mnóstwo myśli w głowie kłębiło mi się po przeczytaniu tej historii. Monika Skabara zabrała mnie do życia Avy, po tym jak została zraniona, a przeszła naprawdę wiele...
To jedna z tych bohaterek, które zostają w pamięci na długi czas. Silna, odważna i nie bojąca się wyzwań stawianych przez życie , jest też kobietą potrafiąca przyznać się do porażki, błędów i bezsilności.
Ava stworzyła swój bezpieczny azyl od nowa. Razem z dziećmi i przyjaciółką.
Na horyzoncie pojawia się szansa na miłość. Salvatore walczy o jej serce. Niespodziewanie spotyka Feniksa. Co ukrywał? Dlaczego pojawił się właśnie teraz...
Myślę, że cały fenomen tej historii to wykreowani bohaterowie, którzy są do bólu prawdziwi. Dzieci Avy skradł całe show, kiedy pojawiały się na horyzoncie - uśmiech nie schodził mi z twarzy. Potrafią być do bólu prawdziwe, widzą wszystko, mówią co myślą i nie zważają na konsekwencje. To jest w nich piękne.
W tej części sporo dzieje od samego początku, cierpliwość Avy wystawiania jest na wiele prób. Musi rozliczyć się z przeszłością i z facetami, którzy ją zranili, a jednocześnie chroni dzieci i chce żeby miały namiastkę normalności.
Człowiek, który cierpiał i został bardzo zraniony potrafi się podnieść pewnie ze wszystkiego i powstanie silniejszy, mądrzejszy. Taka była Ava. W emocjach nieźle potrafiła namieszać w głowie tym, którzy ją zranili. Żałując niektórych słów, oddala im to co sprawiło, że cierpiała długie lata. Ja stałam za nią murem. Czy wróci do Fina? A może razem da szansę nowej miłości? Czy dobro dziecka będzie ważniejsze od jej poczucia bezpieczeństwa? Czy jej serce będzie w końcu bezpieczne i przestanie być wystawiane na kolejne próby? Przekonajcie się. Myślę, że jej wybór był oczywisty🤗
Świetnie napisana historia, czas przy niej minął niesamowicie szybko, a ja nie chciałam się rozstawać z bohaterami. Emocje tu rządzą! Oba tomy gorąco polecam!