Powieść, która bardzo daleko wykracza poza ramy małostkowego romansu jest w zasadzie powieścią historyczno-fantastyczną ze sporym naciskiem na psychologię postaci i można analizować ją na różnych płaszczyznach. Akcja powieści ma charakter wspomnień/relacji, której narratorem jest niejaki Ruprecht, który wraca do ojczyzny po dziesięcioletnim wojowaniu, jako lancknecht. Podczas jednego z noclegów w zajeździe poznaje Renatę, trochę wiedźmę, trochę czarownicę obdarzoną niezwyklymi zdolnościami parapsychologicznymi, która twierdzi, że jest regularnie nawiedzana przez świetlistego anioła, w którym się wręcz obsesyjnie zakochuje. Nawiązanie znajomości z Ruprechtem wzbudza w niej chorobliwą wręcz determinację na odzyskanie ukochanego anioła co w efekcie prowadzi do kontynuacji poszukiwań Madiela przy pomocy zakochanego w niej, mężczyzny.
Renata jest idealnym przykładem postaci wielowymiarowej, złożonej i niejednoznacznej. Na pewno jest też postacią tragiczną, rozchwianą emocjonalnie z symptomami rozwijającej się choroby psychicznej, której tragizm nie polega tylko na jej smutnym zakończeniu, ale też na uzależnieniu swoich losów od postaci, która mogła być jedynie wytworem jej chorej wyobraźni. I tutaj przyznaję, że nie wiem, kto mnie w tej książce bardziej denerwował... czy intencje i motywacje Renaty, za którymi ona sama już nie nadążała, czy sposób rozumowania Ruprechta nad którym on też już nie panował bo nijak się tu jego serce z rozumem dogadać nie może.
R...