Ta książka nie była przeze mnie wałkowana w dzieciństwie niezliczoną ilość razy jak poprzedniczki, z bardzo prostego powodu - spadek po starszym kuzynie był niestety wybrakowany - nie obejmował części ósmej przygód Pana Samochodzika. Oczywiście wypożyczałam ją kilkakrotnie z biblioteki i znam dobrze historię w niej opisaną, ale bardzo bałam się pani z biblioteki i robiłam to tylko co którąś powtórkę z rozrywki. Tak właśnie zraża się dzieci do czytania - przez groźne panie z biblioteki :P
Moją ulubioną postacią w tej części był Prot, choć nie był to Kot-Prot tylko psinka. Pies bardziej, bo Protazy to dog niemiecki, roboczo nazwany przez pana Tomasza wielkopsem w związku z dość mocno zaznaczoną posturą. Znaczy się wielka kupa futra z kłami i pazurami. Razem ze swoim nowym kompanem wyruszy Pan Samochodzik wehikułem do Pragi, którą Nienacki opisał w tak ciekawy sposób, że zapragnęłam odwiedzić to piękne miasto. Poza tym dowiemy się wielu ciekawych informacji o ikonach, a główną atrakcją będą tajemnicze alchemiczne sprawki wraz z ukrytym skarbem. No i pan Skwarek, w końcu człowiek o takim apetycznym nazwisku musi być atrakcją ;)
Szkoda, że w filmie zamiast wehikułu po Pradze jeździ coś na kształt odkurzacza samochodowego z funkcją latania w formie ufo.