Dla mieszkańców Amazonii różowe delfiny to „boto”, zmiennokształtni, którzy pod ludzką postacią wychodzą z wody, aby uwieść człowieka i zaprowadzić go do Encante, podwodnego świata cudów. Naukowcy nazywają je Inia geoffrensis i wywodzą ich początki z pradawnego gatunku uzębionych waleni, którego korzenie sięgają około piętnastu milionów lat wstecz. Jedno, co wiadomo na pewno, to najmniej zbadany gatunek delfinów na świecie. W „Podróży różowych delfinów” przeplatają się ze sobą starożytne mity i współczesna nauka. Sy Montgomery – poetka, przyrodniczka i Indiana Jones w jednej osobie – śledzi historyczną i naturalną przeszłość delfinów, bada ich obecne środowisko i zastanawia się, jaki los czeka te niezwykłe ssaki, jeśli człowiek nie przestanie na masową skalę wycinać lasow deszczowych. Nie waha się przy tym wspinać na trzydziestometrowe drzewa, kąpać w wodzie, w której roi się od piranii, zażyć ayahuaski, bardzo silnego halucynogenu, dzięki któremu szamani porozumiewają się z delfinami, ani sterczeć na słońcu kilkanaście godzin tylko po to, żeby zobaczyć skrawek płetwy grzbietowej. Sy Montgomery pisze także o cudach Amazonii, miejscu, w którym rzeka spaja się z lasem, delfiny pływają wśród wierzchołków zatopionych drzew, a XXI wiek miesza się z początkami czasu.