W "Pół" Marcina Sendeckiego mówi się o życiu, śmierci i innych przygodach, nucąc piosenki Adama Astona. Z niemym przerażeniem wsłuchują się w nie Saint-Just i Słowacki, a "splendor łechce chochole sylaby". Kolejna niezrozumiała książka najbardziej niezrozumiałego ze współczesnych autorów.