Zdecydowanie najlepszy tytuł od braci Strugackich, do którego zajrzałem. Antyutopia, świadectwo brzydkiej twarzy człowieczej, niekształtna inteligencja w okopach ślepej wiary w innych. Ludzkość spoza przestrzeni jako intruz nienaruszonej ustawy politycznej oraz społecznej. Główna postać ląduje na wyspie, gdzie stacjonuje wojsko oraz uzbrojona brygadiera. Wraz z wyrodkami, czyli niechcianymi mieszkańcami, z których czyni się potwory czy wyrzutków planetarnych. Ustalone zasady, których musimy przestrzegać, a wszelkie ustępstwo traktuje się jako akt zbrodni oraz naruszenia. Naoliwione tribiki przyjęły cudze prawa, z góry wyłożoną filozofię i takt. Społeczna izolacja, niewidzialne więzienie i życie w kłamstwie. Więźniowie umysłów, zaplanowana autodestrukcja, cyniczny sabotaż władzy i igranie z emocjami, które nie dyktują warunków towarzyskich. Wykolejona rzeczywistość, separacja i podział, jak w dzisiejszej polityce geopolitycznej. Nieustanna wojna o byt. Zdradziecki strzał w plecy i ślepota na krzywdę.
Struggacy bawią się wizją, nieustanny humor wywraca i potęguje niesprzyjające okoliczności. Obcy świat - zamknięty w swojej mentalnej pustce, strach przed zmianami i paskudne nawyki człowieczeństwa ściśniętego w szklanej kuli. Wyspa jako symbol wyizolowanej, tępej, upośledzonej psychologii, gdzie społeczeństwo sprowadzono do nadrzędnych celów. Dobra pozycja, wręcz krytykująca naszą wszechobecną mądrość, która sprowadza się do schematycznej mapy myśli.