Opinia na temat książki Przystań Nadziei

@Toska98 @Toska98 · 2019-12-06 19:24:42
Przeczytane
Dzisiaj przychodzę do Was z recenzją najgorszej książki, jaka wpadła w moje ręce w tym roku. Najbardziej przewidywalna, przesłodzona, o sztucznych dialogach i na siłę ciągniętej fabule.

Chcesz się dowiedzieć, co mnie rozczarowało?

Opowieść na dobranoc

Gdy sięgnęłam po “Przystań Nadziei” walczyłam ze sobą, by nie odłożyć książki i nie zacząć czytać czegoś innego. Chciałam jednak dowiedzieć się, jak potoczą się losy bohatera. Można więc uznać, że poniekąd lektura mnie wciągnęła. Zgodzę się co do stwierdzenia, że początkowo zainteresował mnie główny bohater. Jednak sposób prowadzenia narracji był tak przeraźliwie nudny… Nie wiem, ile czasu zajęło mi przebrnięcie przez sam początek książki, lecz przeczytanie jej całej trwało ponad dwa tygodnie. Pragnę też zaznaczyć, że potrafię przeczytać utwory liczące ponad 500 stron nawet w 2 dni, jeśli naprawdę mnie pochłoną. Pojawia się więc wniosek odnośnie pierwszego zarzutu: nudny początek, który nie wywołał we mnie pozytywnych odczuć.

Prawie jak bajka

Największym minusem książki jest jej banalna fabuła. Losy bohaterów od razu były do przewidzenia. Na pierwszych stronach poznajemy młodego mężczyznę, który nie potrafi sobie poradzić po śmierci żony. Wiedziony wyrzutami sumienia trafia do miasteczka, do którego przed laty podróżowała jego nieżyjąca już partnerka. Próbuje poradzić sobie z własnymi bolączkami, lecz już od pierwszych chwil w Przystani Nadziei trafia na pewną nieznajomą, która potrąciła go jadąc na rowerze. Później widzimy marnie wykreowane zbiegi okoliczności i mężczyznę, który na siłę próbuje przeprosić za to, że wszedł pod koła roweru (choć to raczej kobieta powinna bardziej patrzeć jak jeździ…) Nieustannie plącze się koło nieznajomej kobiety, a później rozmyśla o jej urodzie. Banał. Okropny i przeraźliwie nudny banał. 

Oczywiście kobieta również wspomina nieznajomego. Podczas jednej z rozmów okazuje się, że bohater może pomóc w problemach fundacji, jaką zajmuje się Tracy. I tym razem nie obędzie się bez banalnych dyskusji, ukradkowych spojrzeń i pochlebstw starszych, wścibskich pań.

Wszędzie tylko Bóg

Motywem, który scalał losy bohaterów był Bóg. I niemiłosiernie mnie to irytowało. Dlaczego? Ponieważ w książce nie znajdziemy merytorycznych dyskusji o wierze i miejscu Boga w naszym życiu. Znajdziemy natomiast bzdurne przemyślenia bohaterów, którzy widzą Boga w każdym swoim kroku, decyzji, powiewie wiatru i spojrzeniu innych ludzi. Brakowało mi jeszcze, by stwierdzili, że ich biegunka lub wypryski na twarzy też są darem i znakiem od Boga. Idiotyczne wkładanie Boga pomiędzy wersy. Podejrzewam, że autorka jest kobietą religijną. Szanuję to, jednak nie potrafię zrozumieć, dlaczego tak bardzo zepsuła opowieść sztucznym upychaniem religii w książkę.

Beznadziejne dialogi

Irytowały mnie również marnie napisane dialogi. Nie miały nic wspólnego z normalną rozmową dwóch dorosłych osób. Na domiar złego autorka wymyśliła, by wykreowani przez nią bohaterowie mierzyli się z wyrzutami sumienia. Wdowcy, którzy nie mogli sobie wybaczyć, że nie poświęcali swoim partnerom zbyt wiele czasu i nie dostrzegli symptomów choroby. Ja rozumiem poczucie winy. Nie rozumiem jednak, dlaczego autorka wymyśliła, by oczywiste rozterki zmienić na powód do wstydu. Tracy i Michael byli pewni, że ta druga osoba z pewnością nie wybaczy im ich błędów. Ja się tylko zastanawiam jakich błędów można się tu doszukać.

Ja znalazłam jeden, podstawowy – sztuczne tworzenie napięcia tam, gdzie nie powinno się ono pojawiać. Przeciągana na siłę historia, która kończy się czytelniczym rozczarowaniem. Przez większość książki słyszymy tylko o wyrzutach sumienia, a później dowiadujemy się, jakież one są bzdurne.

Nie polecam

O ile w większości przeczytanych przeze mnie książek staram się znaleźć pozytywy, które sprawią, że czytelnicy mogliby uznać lekturę za wartościową, tak tutaj znaleźć ich nie potrafię.

Beznadziejna kreacja postaci, do bólu przewidywalna historia, sztucznie stworzone napięcie, odrealnione dialogi i nasycenie religijnymi dyrdymałami. 

Jeśli chcesz zepsuć sobie wieczór i humor, to sięgnij po “Przystań Nadziei”. Poczucie (Bez)Nadziei gwarantowane.

Link do recenzji: https://znakomita.com/2019/12/06/przeslodzona-opowiesc-23-52-2019/
Ocena:
Polub, jeżeli spodobała Ci się ta opinia!
Przystań Nadziei
Przystań Nadziei
Irene Hannon
6.5/10

Tracy Campbell nigdy nie chciała wyjeżdżać z Przystani Nadziei w pochmurnym Oregonie ani opuszczać należącej do jej rodziny od trzech pokoleń sielskiej plantacji żurawiny, na której dorastała. Jednak ...

Komentarze

Pozostałe opinie

Mam pewien problem z tą książką, bo o ile sama tematyka jest ciekawa, interesująca i jakby idealnie dopasowana do tego co lubię, to już wykonanie, sposób podania już nie do końca. Historia, sposób jej...

@katala@katala
© 2007 - 2024 nakanapie.pl