Opinia na temat książki Sklep z tysiącem cudów

Przywozimy je jako pamiątki z odwiedzanych miejsc, dostajemy w prezencie, cieszą oko i przypominają piękne chwile. Tak można określić wszelkiego rodzaju bibeloty, czasem także nazwyane durnostojkami lub kurzołapkami.
I z takimi rzeczami chce się rozprawić Juliusz Kulik, który porządkuje mieszkanie po rodzicach. Dla niego przedmioty te zupełnie nie mają żadnego znaczenia, nawet takiego sentymentalnego. Wręcz przeciwnie, znany prawnik chce koniecznie pozbyć się wszystkiego, co wiaże się z jego rodziną.
Rozwiązanie problemu podsuwa mu jego wspólnik, starszy pan mecenas Dolęgowski, polecając mu oddanie skarbów do sklepu ze starociami o wdzięcznej nazwie Same cuda.
Tam na podziękowanie otrzymuje grafikę, która stanie się przedmiotem sporu z aktorką Elizą Zaniecką.
Tych dwoje pochodzących z tak róznych środowisk nic nie może łączyć oprócz niechęci do siebie.
Autorka za pomocą dwóch różnych środowisk pokazuje jaki wpływ na dorastanie i dorosłość mają niepełne rodziny lub nieszczęśliwe rodziny. Jak trudno później wybaczyć najbliższym zatajenie prawdy, nawet uczynione z chęci ochronienia kogoś. Ciekawe jest także spojrzenie na branżę artystyczną, pełną zawiści i dążenia do osiągnięcia celu nieomalże po trupach.
A sam sklepik ? No cóż działa cuda za pomocą delikatnych przedmiotów z duszą i historią.