Lubicie motyw przenoszenia się w czasie? Jest ktoś fanem Outlander’a i szuka czegoś podobnego?
Jeżeli tak, to przedstawiam Wam historię o influencerce Ginie i jej średniowiecznym piracie – Markusie. „Śpiew Morzycy” to druga część cyklu „Pajęczyna czasu” napisana przez Jagnę Rolską.
Jest to fantastyczna historia oparta na dawnych wierzeniach kaszubów, tak więc poznajemy demony morskie w które wierzyli oraz sporą dozę historycznych informacji. To właśnie dzięki tej książce dowiedziałam się, że kiedyś istniał Stary Hel i to właśnie tam tętniło życie- który został zatopiony przez cofanie się linii brzegowej. Podobno w bezwietrzną pogodę po dziś dzień słychać dzwon zatopionego kościoła.
Akcja tej części rozpoczyna się w momencie kiedy Gina i Markus przenoszą się ze średniowiecza w trochę bliższe współczesności czasy, trafiają bowiem do roku 1899. Wydawać by się mogło, że życie „ w przeddzień” XX wieku będzie proste- przynajmniej dla Giny. Nic jednak bardziej mylnego :) Podczas gdy bohaterowie próbują się odnaleźć się w nowej rzeczywistości i zaplanować co dalej w ich życiu pojawiają się morscy przyjaciele i wrogowie – ale trudno się połapać kto jest kim.
Po przybyciu do Kusfeltu, Markus adaptuje się do nowej rzeczywistości, całe dnie spędza na nauce czytania przez co jest wycofany. Trochę brakowało mi jego humoru i sił witalnych z części pierwszej, jednak im bliżej końca tym chłopak wraca do formy.
Był moment kiedy pogubiłam się w szczegółach, w sumie tak samo jak nasza bohaterka zaplątałam się w kręgi i sieci czasu i tu też akcja książki zwolniła, jednak autorka umiejętnie ją podbiła – tajemniczą osóbką niejakiej Judyty... eh, uwierzcie nikt nie chce spotkać takie słodkiej Judytki.. Ostatnie strony książki były pełne emocji, tajemnicy i postawiły czytelnika w ogromnym niedosycie, z pytaniami.. „ ale jak”, „gdzie”, „ że co?” xD
W trakcie całej książki ( tak jak w tomie I ) pojawiają się retrospekcje rozmów Giny i jej matki, która nigdy nie odkryła przed nią kim jest jej ojciec, a o co dziewczyna nieustannie dopytywała. Z tych, krótkich opisów widzimy kobietę, która była wręcz oschła wobec swojego dziecka. Jednak dawała jej wiele ponadczasowych rad, budowała jej światopogląd i starała się sprawić, aby była silną i niezależną kobietą. Uważam za złote myśli i słowa, które powinno usłyszeć każda dorastająca osóbka od swoich rodziców. Autorka starała się również, ukazać jak wielka była nierówność między mężczyznami a kobietami , o tym jak trudno było się im wyrwać z narzuconych ról.
Czytając niemal czuję na twarzy orzeźwiający podmuch morskiej bryzy i zew przygody. Polecam i czekam na trzeci i niestety ostatni już tom tej niezwykłej historii.