Po pierwsze : książka wciągnęła mnie na maksa. Większość niedzieli spędziłam na czytaniu i skończyłam w poniedziałek. Po drugie : jak ja się cieszę, że zanim sięgnęłam po lekturę nie dopatrzyłam się, że jest to młodzieżówka bo inaczej ksiażka już w przedbiegach byłaby u mnie skireślona. Po trzecie : może i nie ma w tej książce niczego mega zaskakującego ale powieść czyta się tak rewelacyjnie, że idzie wybaczyć autorce dość przewidywalny kierunek w jakim zmierza fabuła.
Historia jest opowiadana z punktu widzenia Emmy, nastolatki, która właśnie straciła matkę w wypadku samochodowym. Jednocześnie poznajemy losy mammy Emmy, jej młodość spędzoną w sierocińcu. Oba wątki bardzo zgrabnie się ze sobą przeplatają i uzupełniają. Autorce udało się tak poprowadzić fabułę, że czytelnik nie ma problemów z przeskokami w czasie. Powieść jest tak napisana, że każda strona to niemalże zagadka, nikt i nic nie jest takie jakie się wydaje. Odrobinę odczuwam niedosyt jeśli chodzi o zakończenie ale całość odebrałam bardzo pozytywnie. Kolejny plus to niesamowite, nadające książce charakteru i świetnie oddające treść ilustracje.
Daję mocne 7/10. Jest tajemniczo, trochę niepokojąco, zagadkowo, jest przeszłość która za wszelką cenę musi ujrzeć światło dzienne. Jeśli szukacie dobrej, wciągającej, lekkiej rozrywki polecam. :)