Na fali (nadal) polskich debiutów jestem. I na niej właśnie płynąc wpadła mi w ręce złota rybka w postaci ‘Sub Rosa’ Anny Jurewicz. Pierwszy tom z planowanych trzech, historia zupełnie zwyczajnej dziewczyny o niezwyczajnych włosach i jeszcze bardziej nietypowych umiejętnościach.
Róża bowiem jest czarownicą.
Ach! Ileż to z nas wiedźmą chciałoby być? I aby wizja Autorki, o polskiej szkole magii na Łysej Górze ziściła się ;)
Tak, ja też chciałabym uczyć się sztuk magicznych, stąd jak tylko przeczytałam blurba, w oczach zaświeciła się lampka chciwości, a rączki zaczęły drżeć z pożądania.
Na całe szczęście, nie dane mi było popaść w paranoję i dzięki uprzejmości samej Ani Jurewicz mogłam przeczytać tę książkę przedpremierowo za co ogromnie, bardzo ogromnie, dziękuję ;)
Tak, to była przyjemność.
Znalazłam w ‘Sub Rosa’ to co lubię. Język, za który składam pokłon po pas, odnajdując w nim kawałek siebie. Bohaterowie – cała paleta barw, odcieni i wybuchowych mieszanek. Każdy inny, nikt oczywisty.
Wątek kryminalno zagadkowy, obecny, ciekawy, zwiódł mój radar, gratuluję! No i brak słodkiego do pawia tęczą romansu. Wątek jest lecz… Zaskakuje znów ;)
Nie jest to jednak książka bez wad. Są pewne drobne potknięcia, które składam na karb debiutu, jak skupianie się zbyt mocno na opisie pokoju czy ubierania naszej Różyczki, a punkt kulminacyjny następował trochę zbyt szybko gdy zaczynała się akcja - przygoda ;). Ale nie są to rzeczy odbierające przyjemność z lektury, gdyż nawet opis szykowania się bohaterki ubarwiony jest humorem ironicznym i zadziornym ;)
Co do akcji to też mam w głowie, że to tom numer jeden, wiele może się zdarzyć i wyjaśnić w kolejnych. W tych kolejnych będę szukać też odpowiedzi na pytania które mnie dręczą, bo pełnia ciekawości zaspokojona nie została.
Ba! Końcówka robi z człowiekiem coś takiego, że czekanie na ciąg dalszy będzie bolał…
Ból wynikać będzie też z tęsknoty za bohaterami z którymi bądź co bądź zdążyłam się zżyć. Początkowo nielubiani jak Wega wzbudzili mą sympatię, a ci za których poręczyłabym wyłożyli się jak dłudzy. Nie powiem kto w tym wypadku ;)
Jedynie co to chciałabym dowiedzieć się o bohaterach trzeciego i dalszego planu. Więcej wprowadzenia, więcej w ogóle o nich ;) ale liczę na to wszystko w kolejnych tomach i nie odbieram tego jako wadę ;)
To był przyjemnie spędzony czas. Bardzo chętnie wrócę na Łysą Górę, czy to powtarzając ‘Sub Rosa’ czy też czytając kontynuację, na którą już zaczęłam czekać ;)