Jeszcze nie zdarzyło mi się być pierwszą osobą oceniającą książkę na LC. Nie mam jak odnieść się do innych opinii i czuję brzemię odpowiedzialności (no, trochę jednak przesadzam;)).
Do rzeczy. „Szary mag. Sahi” to powieść w zasadzie w nurcie fantasy ale z największym naciskiem na wątki obyczajowe. Opis z okładki sugeruje, że będzie nawalanka ale większość książki jest o trudnej miłości w jej wielu odcieniach i kombinacjach, o przeznaczeniu, wyborach, obowiązkach, religii i polityce.
Każdy rozdział opowiadany jest z perspektywy innej postaci, dzięki czemu zmienia się nasza perspektywa, a całość jest bardziej ciekawa. Mamy też bitwy, czary (bardzo zgrabnie podane, a ja nie przepadam za czarami, magią itp.), nieumarłych niczym zombie kroczących przed siebie, magów, bogów – czyli cały pakiet podstawowy fantasy. Książka powinna spodobać się czytelnikom tego gatunku, chyba że ktoś koniecznie musi mieć furczące topory ucinające głowy i/lub efemeryczne elfy oraz tym, którzy cenią sobie opowieści o ludziach i ich emocjach.
Dla mnie najciekawsze i najlepiej poprowadzone były wątki obyczajowe – bigamia uznawana za oznakę wysokiej pozycji społecznej i mile widziana przez kobiety, z która jednak wiążą się inne problemy; obraz prania mózgu przez sekty, bombardowania miłością, by chwilę później mieć nowego wyznawcę za nic; pozornej litości i wielu innych kwestii. To uważam za największą siłę „Sahi”.
Największą słabością jest jej objętość – aż prosi się o rozbudowanie niektórych wątków. Nie będę jednak smęcić, nie jestem fanką 1000-stronicowych powieści.