Akcja powieści jest dość prosta. Bohater utworu i zarazem jego narrator, narażając się nieustannie »na wpadkę«, odwiedza getto w miasteczku N. Czyni to z trzech co najmniej powodów: z ciekawości czysto poznawczej, z chęci porozmawiania ze swym przedwojennym znajomym, doktorem Glatterem, pracującym potajemnie nad wielkim odkryciem naukowym z dziedziny neurofizjologii, po trzecie zakochuje się w pięknej Adzie.
Ale powiedzmy wyraźnie, że okupacja, że getto, że nieustanne zagrożenie biologiczne oraz tragedie i cierpienia ludzi z obu stron muru dzielącego miasteczko N. stanowią tu tylko pretekst fabularny powieściowych wydarzeń, co nie znaczy, że powieść ta mogłaby istnieć i być tą samą powieścią, gdyby owe rozważania i dyskusje narratora z doktorem Glatterem, tak pozornie oderwane od rzeczywistości, były naprawdę wolne od konkretnego historycznego podglebia, konkretnych i niepowtarzalnych w swej grozie i skali realiów epoki.
Na tym polega świetny pomysł pisarza. Oderwanie się od schematów myślowych i fabularnych obowiązujących w znacznej części tzw. prozy wojenno-okupacyjnej, wpisanie w nie nie tylko nowych technik pisarskich, ale także i nowych, nietypowych wątków problemowych.
Janusz Termer. Fragment recenzji, Trybuna Ludu 2 IX 1973
Ale powiedzmy wyraźnie, że okupacja, że getto, że nieustanne zagrożenie biologiczne oraz tragedie i cierpienia ludzi z obu stron muru dzielącego miasteczko N. stanowią tu tylko pretekst fabularny powieściowych wydarzeń, co nie znaczy, że powieść ta mogłaby istnieć i być tą samą powieścią, gdyby owe rozważania i dyskusje narratora z doktorem Glatterem, tak pozornie oderwane od rzeczywistości, były naprawdę wolne od konkretnego historycznego podglebia, konkretnych i niepowtarzalnych w swej grozie i skali realiów epoki.
Na tym polega świetny pomysł pisarza. Oderwanie się od schematów myślowych i fabularnych obowiązujących w znacznej części tzw. prozy wojenno-okupacyjnej, wpisanie w nie nie tylko nowych technik pisarskich, ale także i nowych, nietypowych wątków problemowych.
Janusz Termer. Fragment recenzji, Trybuna Ludu 2 IX 1973