Sztuka kochania czyli starożytne PUA.
"Powinieneś zaspokoić
ciekawość twego dziewczęcia
mówiąc o tym, o czym nie masz
nawet słabego pojęcia.
"Tu Tygrys błękitnowłosy –
udzielaj objaśnień – a tu
z wieńcem trzcinowym na czole
zacna postać Eufratu..."
Ci jeńcy – to są wodzowie.
Choć ich nie znasz – swoją drogą
syp nazwiska pierwsze lepsze,
co do nich pasować mogą".
Oj Owid, Owid, komu ty chcesz te kity wciskać? :)
"Sztukę kochania" potraktowałam z bardzo, bardzo dużym przymrużeniem oka. Bardzo dużym. Jak podchmielonego wujka na weselu, który opowiada o swoich podbojach i sposobach na kobiety. Niby śmieszne, ale trochę żenujące. Nie zamierzam więc na poważnie roztrząsać tych rad. W końcu faceci wiedzą lepiej od kobiet, czego kobiety pragną, nie? To co ja biedna będę się teraz uzewnętrzniać. Jakieś się pewnie łapały na te sztuczki :)
Była też jedna bardzo dobra rada:
"Niech twoja toga nie tworzy
bezładnie zgniecionych kłębów.
Nie miej poplamionej szaty.
Nie zapomnij płukać zębów!"
Jako stomatolog – całym sercem popieram. Myjcie zęby dziewczyny, bo nie znacie dnia ani godziny...