"Tarcza Szerni" to zdecydowanie najcięższa (i nie chodzi tu o jej grubość, choć jej dosyć pokaźna) powieść z cyklu "Księga Całości" do zrecenzowania.
Szerń upada, świat szaleje, a Feliks W. Kres splata wszystkie sznurki, które stworzył w swoich poprzednich dziełach. W "Tarczy Szerni" pojawia się wiele postaci znanych nam już z wcześniejszych części serii. Dzięki temu autor w pełni może skupić się na fabule, bez wprowadzania wielu nowych postaci, choć i takie się pojawiają. Dlatego też fabuła, odgrywa tutaj najważniejszą rolę, zarówno pozytywną, jak i tę negatywną. Z jednej strony, całość jest wciągająca i choć początkowo ciężko było mi się zabrać za tę powieść (chyba z tego względu, że już dawno czytałem książkę o tej objętości) to po około trzech dniach wciągnąłem się już dosyć mocno. Czytałem, czytałem i czytałem, myśląc: okej, ciekawe, przyjemnie się to czyta, zakończenie mi się podobało, tylko już na sam koniec stwierdziłem, że spokojnie możnaby to skrócić o około 200-300 stron.
Podsumowując, książkę polecam, jednak uaazam ją za najsłabszy tom, ponieważ jest nieco przekombinowana. Feliks W. Kres splatając sznurki z wątkami bohaterów, chyba nieco się poplątał.