Usiłowałem, jako ów Paleomojżesz, poprowadzić moich 500 000 młodych Pantechnosów w stronę Galaktyki Obiecanej. Przeczuwałem, że czekają na nas wielkie niebezpieczeństwa, lecz nie podejrzewałem nawet, iż najstraszliwszy z wrogów może wyglądać tak niewinnie. Wystarczy jedna iskra, by spłonął cały las... a najohydniejsze zło może zmieścić się w jednym nasieniu i zapuścić swe korzenie w najczystszej istocie. Kometa przebiła brzuch najbardziej bezbronnej z nas, a potem rosła, aż stała się płonącym ohydztwem, które ukazało światu swe oblicze...